Jednak one, gdy są w podbramkowej sytuacji, wtedy uczepiają się męża, przyssiewają się do niego, bo wiedzą doskonale, że u gacha nikt na nie nie czeka. Żałosne są takie napalone baby, jakby nie miały innych spraw na głowie, a jedyne co im siedzi w mózgownicy, to jakiś wacek.
Tak jak w temacie. Ale historia nie jest prosta, jest do¶ć pogmatwana i głupia. Nie chcę się zbytnio wdawać w szczegóły bo to jednak zbyt bolesne, Zacznę od tego że zdradziłam męża po ponad 20 latach małżeństwa. Od kilku lat co¶ nam nie grało, trudno¶ci, rodzina, dzieci, moje coraz mniejsze zaangażowanie w seks... w każdym razie na pocz±tku roku trochę się pokłócili¶my. Trochę - to mało powiedziane. Na noże nie poszło, ale stanęło na tym że chciałabym żeby m±ż się wyprowadził. Seks w dalszym ci±gu był od czasu do czasu, starali¶my się utrzymywac pozory normalnego małżeństwa, ale wszystko trwało jakby w zawieszeniu. Na pocz±tku lata odezwałam się do starego przyjaciela, z którym miałam sporadyczne tylko kontakty, głównie dlatego że m±ż go bardzo nie lubił. Dlaczego - teraz dopiero wiem. Ale o tym potem. Wymy¶liłam, że skoro będę na wakacjach w jego okolicach, to mogę go odwiedzić, porozmawiać o starych czasach. Nic wielkiego. Zaczęli¶my pisać na komunikatorze. Od słowa do słowa robiło się coraz bardziej pikantnie, nigdy tak z nikim przedtem nie pisałam. Ale cóż, pisanie, słowa tylko, my¶lałam. Umowili¶my się, pojechałam. M±ż wiedział gdzie jadę, nie wiedział tylko do kogo. Z pocz±tku było trochę niezręcznie, ale szybko znaleĽli¶my wspólny język, tak jak kiedy¶, dawno temu. I jako¶ tak się stało że się przespali¶my ze sob±. Naprawdę, robi±c to, nie wierzyłam że to robię, przecież on nie był w moim typie, tu nic nie mogło zadziałać! A jednak zadziałało, zrobił mi dobrze i wpadłam z kretesem. Zrobili¶my to zaledwie kilka razy, ale byłam absolutnie oszołomiona, podniecona i zakochana. Po powrocie do domu kochałam się z mężem i było naprawdę fajnie. Zaczęłi¶my nawet rozmawiać o naszym problemie... W międzyczasie jednak z kochankiem (bo tak go nazwałam) pisali¶my dalej, bardzo pikantne teksty, nawet wysyłali¶my sobie nagie zdjęcia. Prowadziłam jakby podwójne życie - w domu z mężem, w internecie - z kochankiem. Podniecało mnie to bardzo. Czas mijał a ja coraz bardziej dogadywałam się z mężem. Podkusiło mnie jednak żeby spotkać się jeszcze raz z kochankiem, teraz nie wiem - przespać się z nim ten ostatni raz, porozmawiać? Nakłamałam męża że jadę w delegację a pojechałam do niego. Do niczego nie zd±żyło doj¶ć, bo dostałam serię straszliwych sms-ów od męża, z takimi wyzwiskami że włos zjeżył mi się na głowie. On wiedział. Okazało się, do dzi¶ nie wiem jakim cudem, że wszedł na moje konto i zobaczył wszystko. Wszystko. Cał± korespondencję, zdjęcia, nawet film. Nie wiem jak bo wszystko na bież±co wykasowywałam, a na domowym komputerze nigdy się nie logowałam. Nikt nie wie jak to się stało, bo z technicznego punktu widzenia nie było to możliwe, a jednak. Kto¶ gdzie¶ popełnił bł±d. Może ja, może kochanek. Oczywi¶cie powiedziałam kochankowi, a on pierwsze co zrobił to pousuwał mnie ze wszystkich kontaktów, po czym postawił sprawę jasno i wyraĽnie że to moja wina i ja mam wszystko naprawić. A m±ż rozpęt±ł piekło. Najpierw się upił, potem porozsyłał fragmenty korespondencji ze zdjęciami (!) do jego (kochanka) dziewczyny (tak, tak, miał on dziewczynę, kochał j± a ona jego, planowali dzieci, byli ze sob± już kawał czasu), do jego rodziny, powiadomił (na szczę¶cie nie ze szczegółami) moj± rodzinę. Po czym spakował się i wyprowadził. Wróciłam do domu najszybciej jak tylko mogłam. Błagałam męża żeby chociaż wrócił ze mn± porozmawiać, zgodził się. Został w domu na próbę. Wstyd, rozgoryczenie, nienawi¶ć do samej siebie, jakie towarzyszyły mi w tych pierwszych dniach, były nie do zniesienia. Poczucie winy mnie zabijało fizycznie. M±ż zamieszkał w oddzielnym pokoju, błagałam go o to bo nie miał gdzie pój¶ć tak od razu. Powoli zaczęli¶my rozmawiać, próbowałam mu wszystko wyja¶nić, ale co tu wyja¶niać? Poprosił mnie o rozwód, tzn. że złoży po ¶więtach, a ja się zgodziłam z poczucia winy. I tak żyjemy sobie, minęły dopiero dwa tygodnie, jako¶ pozbierałam się sama z sob±, m±ż jednak nie. Niby jest każdego dnia lepiej, ale widzę że wszystko zniszczyłam. Po tym wszystkim widzę jaka byłam głupia, że przez chwilę zauroczenia zniszczyłam całe nasze małżeństwo, i to z człowiekiem z którym tak naprawdę mnie nic nie ł±czy. Kocham mojego męża, nie wyobrażam sobie życia z nikim innym, ale widzę że raczej to nie jest możliwe żeby¶my byli razem. Próbuję i będę próbowała wszystkiego żeby jednak nie odszedł, ale nie chcę żeby to wygl±dało że robię to z poczucia winy, że pragnę się zrehabilitować. Czy istnieje jaka¶ rehabilitacja? Czy mężczyzna jest w stanie przebaczyć kobiecie zdradę i to jeszcze tak±? Czy da się odbudować zaufanie? Co mam robić żeby dać mu przez to przej¶ć jak najbardziej łagodnie? Boję się go skrzywdzić jeszcze bardziej. Panowie, którzy przeżyli¶cie zdradę małżonki, macie jakie¶ spostrzeżenia, uwagi? Bardzo żałuję tego co zrobiłam i zapłacę za to zo zrobiłam, płacę każdego dnia. Ale widok męża który cierpi, choć może nie pokazuje tego otwarcie, boli mnie stokrotnie bardziej. Strona 2 z 38 >> Deleted_User dnia paĽdziernik 02 2013 20:58:41 No to kuku bo pani się nie ewakuowała. ed65, dzieki wielkie, o to wła¶nie mi chodziło. Wyczytałam na tym forum bowiem kilka wypowiedzi zdradzonych panów, wynikało z nich że jednak chcieli od żony jakiego¶ sygnału, jakiego¶ znaku, ale to byli panowie którzy nie wykopali swoich żon od razu za drzwi. I wła¶nie twoje słowa s± bardzo m±dre. A ja - nie będę się tu usprawiedliwiać, nie mam zamiaru rozpamiętywać co by było gdyby. Ja dostałam swoj± lekcję, karę już poniosłam i będę j± ponosić każdego dnia. I wiele razy my¶lałam, niestety, że wolałabym być po drugiej stronie... Wszyscy pluj± jadem na kobietę która zdradziła. Ale ten z którym ona to zrobiła jest niewinny, prawda? To na ni± spada karz±ca ręka sprawiedliwo¶ci, to j± się obarcza za rozbicie zwi±zku|(ów). To jest piętno, z którym ta kobieta musi żyć do końca swoich dni. I ja to doskonale wiem. Jednak nadal proszę osoby, które do¶wiadczyły tego Z DRUGIEJ STRONY, te które zdecydowały się pozostać z partnerk± mimo wszystko (nie mówię wybaczyć, bo to zbyt wiele), proszę o podzielenie się swoimi do¶wiadczeniami, czy komu¶ to się w ogóle udało? Deleted_User dnia paĽdziernik 02 2013 21:25:17 Jestem 9 lat po .Z żon± , która się udało ? A co to dla Ciebie znaczy ? Win± swojego kochanka się nie z Twoim mężem ¶lubu nie brał więc to nie on łamał dane jego czę¶ciowa wina nie umniejszy Twojej. Najpierw musisz być uczciwa wobec Ty zawiodła¶. Jeste¶cie z kochankiem odpowiedzialni obydwoje. Od Ciebie niewiele już tu zależy , jeżeli w ogóle cokolwiek. Muszę Cię drugiej stronie jest nieporównywalnie gorzej. Twoje cierpienie jest niczym w porównaniu z tym co zgotowała¶ , a być razem to dwie różne rzeczy. Komentarz doklejony: Namów męża ,żeby wszedł na nasz mu to teraz pomoże niż cokolwiek co zrobisz. Drewno dnia paĽdziernik 02 2013 21:43:03 Według mnie to miała¶ wszystko dobrze zaplanowane: 1. odnowienie kontaktu z przyjacielem pikantnych wiadomo¶ci z przyjacielem 3. wyjazd do przyjaciela-po co? w wiadomym celu 4. recydywa z przyjacielem lub inaczej wielokrotne kur....wo. ten ¶mieszny " ostatni raz" Już sam tytuł ¶wiadczy,że bardziej żałujesz tego ,że się wydało,niż końca łajdactwa. Deleted_User dnia paĽdziernik 02 2013 22:21:28 Drewno, tytuł ¶wiadczy o tym że się wydało. Nie że ja powiedziałam, nie że kto¶ mnie szpiegował, nie że mnie m±ż podejrzewał, ale o tym że wydało się przypadkowo. I to nadaje sprawie jeszcze gorszego wygl±du, ty my¶lisz że ja o tym nie wiem? 1234509876 - czy się udało, znaczy czy wybaczyłe¶ na tyle że możecie nadal razem się ¶miać i płakać, kochać i szanować. Zaufania nic nie przywróci, ale czy da się żyć bez tego? zuzanka dnia paĽdziernik 02 2013 22:29:13 ludzie nie komentujcie wpisów osoby Deleted_User , ten czy ta to zwykły oszust z barwn± wyobraĽni±, kliknijcie na nicka tej osoby to ilo¶ć opisanych zdrad jakie rzekomo go i j± (wypisuje w dwóch wersjach)spotkały s± porażaj±ca. Deleted_User dnia paĽdziernik 02 2013 22:38:05 Ale zuzanka pojechała¶ teraz! Deleted_user znaczy że kto¶ usun±ł swój profil, a takich osób jest na każdym forum tysi±ce. Ja również usunęłam profil niechc±cy kilka godzin temu, bo chciałam usun±ć wpis a wyszło jak wyszło. Jestem więc z powrotem, pod swoim własnym (pierwszym) nickiem. I Deleted_User w tym po¶cie do tej pory i barbaraF to jedna i ta sama osoba, czyli ja. I wcale się nie dziwię że osoby wchodz± na to forum, chc±c się wyżalić, szukaj±c jakiegokoliwek zrozumienia, a dostaj± takie zj...by że uciekaj±. Przepraszam bardzo, jeżeli komu¶ się nie podoba że pisze tu osoba która zdradziła, to niech nie czyta i nie wypowiada się. Administrator dał szansę takim osobom i dlatego w pasku po lewej stronie jest zakładka Zdradziłem - zdradziłam. Sheridan dnia paĽdziernik 02 2013 22:39:03 Nie da się żyć z kims bez zaufania. To na dłuższ± mete wyniszczy człowieka psychicznie. To ci±głe mysli kr±ż±ce wokół drugiiej osoby, czy przypadkiem wyj¶cie do sklepu nie jest tylko przykrywk± pod kolejnego gacha. Myslenia nie wył±czysz. To dlatego życie po zdradzie to już nie zwi±zek lecz wegetacja. Niektórzy się na to godz±, zwykle ze względu na dzieci czy inne powody, ale czy s± szczę¶liwi, moim zdaniem nie, bo nie ma już wspólnego życia po zdradzie. BarbaroF zdradzaj±c ¶wiadomie zdecydowała¶ o zabiciu swego męża. Tak tak te słowa nie s± na wyrost, gdyż psychicznie dokonała¶ morderstwa na nim. Odpowiadaj±c na Twoje pytanie, nie da się żyć bez zaufania. To podstawa każdej normalnej relacji międzyludzkiej, a Ty j± zniszczyła¶. Po tym nie ma już nic. rekonstrukcja dnia paĽdziernik 02 2013 22:50:17 Pomagaj±c Barbarze pomożemy Jej mężowi. To tyle z mojej strony i jedyne o co proszę , to aby krytyka nie była sztuk± dla sztuki, ale miała konstruktywne założenia. Deleted_User dnia paĽdziernik 02 2013 22:55:33 Dzięki rekonstrukcja Suchy64 dnia paĽdziernik 02 2013 23:39:02 Ja jestem pięć lat po "dowiedzeniu się". Jeszcze parę dni do rocznicy. Ogólnie powiedziawszy, pod kresk± żałuję, że nie spełniłem marzeń mojej pani z jej radosnej twórczo¶ci z kochasiem i nie podziękowałem jej za współpracę. Mimo wszystko, tzn. mimo tego, że nam wyszło jak wyszło (czyli kijowo), jestem zdania, że choć na pewno nie będzie tak jak dawniej, to mimo wszystko można znaleĽć płaszczyznę do dalszego wspólnego życia nie będ±cego katorg±. Moim zdaniem nie wolno udawać, że nic się nie stało i być dalej kochaj±c± żonk± jakby nigdy nic. Równie tragiczna jest nieszczero¶ć; "my to jedynie na kawkę"; choć to jak wynika z kontekstu się już rypło. Następnym grzechem ¶miertelnym jest nieszczero¶ć; po co mam biedaczkowi dokładać. Pisałem o tym tu już parę razy, ale nie wiem jak tu odnaleĽć komentarze użytkownika. Ja osobi¶cie polecałbym fachow± pomoc w przygotowaniu się do próby odbudowy zwi±zku; je¶li o tym my¶lisz. I nie razem, lecz wpierw Ty! Czasem więcej szkody od tego co się mówi robi to jak się to mówi; komunikuje. A jak wiadomo dobrymi chęciami piekło wybrukowano. Za to musisz mieć ¶wiadomo¶ć, że faceci to wzrokowcy. Nie wiem co on widział, ale mogę sobie wyobrazić, że może to przekre¶lić Wasze szanse. Po prostu nawet lata po patrz±c na Ciebie będzie miał tamte obrazy przed oczami. Również samobiczowanie typu "jestem durna, głupia, do niczego" jest kontraproduktywne. Kto chciałby mieć takie zero w domu. Po prostu zrobiła¶ okropny bł±d którego żałujesz. I bez aktorstwa. To nie ta publlika. Nawet je¶li sam± siebie oszukasz, ze zdradzonym mężem już tak łatwo nie będzie. Jak się pewnie już domy¶lasz moja Pani chce być dalej kochaj±c± żonk± jak gdyby nigdy nic i nie udało się nam tej kupy obornika w naszym życiu posprz±tać. Naprawdę nie mogę jej w chwili obecnej absolutnie nic zarzucić. A jednak nie potrafię się w tym odnaleĽć. Komentarz doklejony: Ach, byłbym zapomniał; w sumie ciekawy wgl±d w psychikę tej "drugiej strony". Strona 2 z 38 >> Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
„Ja zdradziłam z mężczyzną o 16 lat starszym i czuję się z tym dobrze. Nie mam wyrzutów, chociaż jestem dalej z mężem. Przez skok w bok małżeństwo się umacnia…..” Źródło: kobieta.interia.pl ~ Iwcia „Ja również zdradziłam męża. Jesteśmy ponad 6 lat małżeństwem, mamy 5-letniego syna. Mój mąż jest zimny…

fot. Adobe Stock Szkołę średnią skończyłam niemal ćwierć wieku temu, więc chyba nie muszę mówić, jak bardzo byłam zdziwiona, gdy zadzwoniła do mnie koleżanka z liceum. Musiała mi się przedstawić dwa razy. Nie dlatego, że jej nie pamiętałam – po prostu nie mogłam uwierzyć, że się do mnie odezwała. Nie widziałyśmy się przecież tyle czasu! Moje zdziwienie stało się jeszcze większe, gdy powiedziała mi, dlaczego dzwoni. Okazało się, że nasza klasa z liceum chce zorganizować spotkanie po latach – Ale kto to wymyślił? – pytałam rozbawiona, ale i nieco podekscytowana tą wiadomością. – No jak to? Nie pamiętasz, kto zawsze organizował wszystkie imprezy? – Nie… – Teresa, no co ty? Pomyśl chwilę! – naciskała koleżanka. – Kurczę, no zastrzel mnie… – zastanawiałam się na głos, przypominając sobie jednocześnie niektóre twarze. – Andrzej może? – No jasne, że Andrzej! Kto jak kto, ale ty powinnaś go pamiętać bardzo dobrze – zachichotała, a ja natychmiast zmieniłam temat. Kiedyś się nawet przyjaźniłyśmy, ale minęło tyle lat, że poczułam się skrępowana, kiedy przypomniała mi moją pierwszą miłość. Mojego adoratora z lat młodości. Jaki ten Leszek trywialny, jaki przewidywalny! Przyznam szczerze, że kiedy pomyślałam o tym, że znów go zobaczę, serce zabiło mi szybciej. Nasza przygoda trwała prawie całe liceum i choć nigdy oficjalnie nie byliśmy parą, to zawsze coś tam się między nami działo. A to poszliśmy razem na randkę, a to całowaliśmy się w parku. Nigdy jednak nie doszło do niczego poważnego. Mimo wszystko przez cały okres ogólniaka byłam przekonana, że kiedyś Andrzej zostanie moim mężem. Ale potem, po szkole, nasze drogi się rozeszły, a ja w końcu poznałam Leszka. – Kto dzwonił? – wyrwał mnie z tych wspomnień właśnie mój mąż. – A nie uwierzysz… Koleżanka z liceum – odparłam. – O, proszę. A co chciała? – Mamy robić spotkanie klasowe – uśmiechnęłam się. – Kiedy? – W sobotę za dwa tygodnie. – Idziesz? – Chyba tak… – zarumieniłam się, ale on na szczęście tego nie zauważył. Poczułam się dziwnie, jakbym coś przed nim ukrywała… Leszka poznałam kilka lat po skończeniu szkoły, więc o mojej licealnej miłości nic nie wiedział. No i w zasadzie nie było przecież o czym opowiadać. Jednak dziś, kiedy przypomniał mi się Andrzej, kiedy poczułam takie podekscytowanie na myśl, że znów go zobaczę – miałam dziwne wrażenie, że zdradzam męża. Albo przynajmniej jestem wobec niego nielojalna. Mimo że starałam się odgonić od siebie słodkie wspomnienia o Andrzeju, nie mogłam się od nich uwolnić. Przypominałam sobie nasze randki, pocałunki, pierwsze niewinne pieszczoty. I towarzyszącą tym zalotom aurę tajemnicy, niewiadomej, grzechu. Nawet przez chwilę poczułam ten dreszcz przeszywający ciało, kiedy kobieta po raz pierwszy czuje, że koło niej jest mężczyzna. Naszły mnie też refleksje co do mojego małżeństwa Kochałam mojego Leszka, ale już od dawna miałam wrażenie, że coś straciliśmy. Uświadomiłam sobie, że choć mam raptem ledwo ponad 40 lat, to żyję jakby połową uczuć, które kiedyś pchały mnie do przodu. Na nic nie czekam, niczym się nie ekscytuję, na nic nie liczę i niczemu nie oddaję się bez reszty… Są tylko nastoletnie dzieci, których życiu kibicuję. Kobieta kucharka, kobieta sprzątaczka, kobieta robot. Zrobiło mi się naprawdę smutno. – Teresko, kiedy będzie obiad? – krzyknął Leszek,. Akurat postękiwał przy reperowaniu naszego zepsutego łóżka. Połamało się dwa dni temu. Wcześniej tak o tym nie myślałam, ale teraz wydało mi się to symboliczne. Więc tak ma wyglądać moje życie? Praca, dom, a w domu nudny mąż… Żadnych dreszczy emocji? Już nic się nie wydarzy?! Jakoś wzięłam się w garść, jednak całą tę sobotę miałam już zepsutą. Dopiero wieczorem, kiedy położyłam się na kanapie z lampką wina i obejrzałam dobry film, trochę mi przeszło. Nawet się sobie zaczęłam dziwić, że wpadłam w taką frustrację. Nie miałam przecież złego życia… Dwie kochane, dobre, mądre córki, no i wierny mąż. A że nie towarzyszył już temu żaden dreszcz emocji, żadne ekscytacje…? Co z tego, przecież tak wygląda życie większości dorosłych ludzi. Kładąc się, myślałam, że już uporałam się z chandrą, ale ku mojemu zaskoczeniu rano znów zaczęłam mieć depresyjne myśli. Oczekiwanie na spotkanie klasowe wywołało u mnie tak ogromne emocje, że wahania nastrojów towarzyszyły mi przez całe dwa tygodnie. Tym bardziej że potęgowała je ta moja dawna przyjaciółka. Zadzwoniła jeszcze dwa razy i w zasadzie skupiała się przede wszystkim na opowieściach o Andrzeju. – Teresa, a czy ty wiesz, że on jest ciągle sam?! – wypaliła w końcu. – Stary kawaler? – Jaki tam stary! Podobno świetnie się trzyma. Ma też swoją firmę. – O, to nieźle. A co robi? – Organizuje wycieczki zagraniczne. Ma małe biuro podróży. Wiesz, jachty, wyspy, drogie hotele… Ech, taki to pożyje! – Zapewne tak – odparłam. Chciałam, żeby to zabrzmiało od niechcenia, ale w głębi serca czułam rosnącą tremę przed tym spotkaniem. Leszek także zauważył, że coś się ze mną dzieje, bo ciągle wypytywał, dlaczego taka zła chodzę. Do szału doprowadzały mnie jego głupie żarty, że pewnie mam zespół napięcia przed okresem. Nigdy mnie specjalnie nie bawiły, ale teraz już całkiem straciłam do nich cierpliwość. Kiedy kolejny raz tak sobie ze mnie rubasznie zażartował, zrobiłam mu taką awanturę, że samej było mi go potem żal. Nie odzywaliśmy się do siebie dwa dni. Czułam, że to moja wina, że to ze mną dzieje się coś niedobrego Ale nie potrafiłam nic na to poradzić. Dopadł mnie znienacka wielki kryzys. Moje życie nagle wydało mi się banalne, nudne, kompletnie zmarnowane… Oczywiście w pierwszym odruchu to właśnie Leszka uznałam za winnego tej sytuacji. Bo to przecież jemu się nigdy nic nie chciało, on był wiecznie zmęczony… Ileż to razy próbowałam go wyciągnąć do miasta do kina, na tańce czy na jakąś kolację, że o teatrze nie wspomnę! Ale zawsze spoglądał na mnie jak na osobę szaloną i pytał, czy nie szkoda mi pieniędzy. Wtedy nic na to nie odpowiadałam… Jednak teraz od razu przyszło mi do głowy, że Andrzej pewnie na randkę z żoną by pieniędzy nie żałował. Gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że taki wniosek jest głupi, dziecinny. Bo przecież w ogóle nie wiem, jaki ten mój amant z liceum teraz jest. Ale po kilku dniach walki z tymi nastrojami, uznałam, że tkwię w tej szarzyźnie codzienności już tak długo, że mogę sobie pozwolić na trochę użalania się nad swoim losem. Na w sumie dość niewinne marzenia o lepszym życiu. No i tak się dąsałam aż do dnia spotkania z licealną klasą.. Boże, Andrzej, nie wierzę! To naprawdę ty?! Nie spodziewałam się, że przyjdzie aż tyle osób. Stawili się prawie wszyscy. Nie mogłam się na nich napatrzyć. Jedni zmienili się tak bardzo, że z trudem ich sobie przypominałam, ale niektórzy byli tak podobni do siebie sprzed lat, że od razu wracały wspomnienia. To był naprawdę niezwykły wieczór. Ale całkiem wyjątkowe było spotkanie z Andrzejem. Rozmowa z nim uświadomiła mi bardzo dużo, choć zupełnie nie spodziewałam się, że zadziała na mnie w ten sposób. – Cześć, Tereniu… – O Boże, Andrzej, to ty! – prawie krzyknęłam na jego widok, pewnie dlatego, że byłam podekscytowana oczekiwaniem na spotkanie z nim jak nastolatka. – Ale z ciebie laska! Nic się nie zmieniłaś – powiedział i obrzucił mnie wzrokiem pełnym aprobaty. – Ty też prawie nic – odparłam, ale nie był to wcale komplement. Andrzej naprawdę wyglądał, jakby pozostał w czasach naszego liceum. Przyszedł w trampkach (podobnych do tych, jakie kupowałam córkom) i w dżinsach poprzecieranych na kolanach. Pod rozpiętą bluzą z kapturem miał kolorową koszulkę z napisami w różnych językach. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie jego fryzura. Wciąż nosił długie włosy zaczesane do góry, tak jak wtedy – tylko z tą różnicą, że obecnie miał ich co najmniej o połowę mniej. Musiałam mocno nad sobą panować, żeby nie odgadł, jak mnie niemile uderzył ten jego sztuczny, młodzieżowy luz. – No wiesz, staram się jakoś trzymać! – powiedział teraz, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Ale ty się w ogóle nie starzejesz… – Oj tam, nie przesadzaj. Dojrzałam i nie sposób tego ukryć! – zaśmiałam się nerwowo. – Wiesz, jak jest, życie nas wszystkich dopada… – Ja tam staram się mu uciekać. Przeważnie w ciepłe kraje. – A wiem, wiem. Słyszałam, że żyjesz z organizowania wycieczek. – Wolę myśleć o tym jak o organizowaniu ludziom marzeń, podróżowaniu w czasie – błysnął zębami. – Musiałabyś zobaczyć, jak młodnieją moi klienci w tych tropikach. A co tam u ciebie? – zapytał. – To samo co u wszystkich prawie. Dzieci, mąż, praca… – O matko! To musisz się strasznie nudzić. A kiedyś byłaś taka szalona… – zaśmiał się i sięgnął dłonią do mojego policzka. To było bardzo dziwne. Odsunęłam się odruchowo, może nawet zbyt energicznie. Od razu poczułam się też zła na siebie. Nie dlatego, że wprawiłam go w zakłopotanie, tylko nagle bardzo pożałowałam swojego zachowania przez te dwa tygodnie. Zrobiło mi się strasznie głupio, że tak się nad sobą użalałam, przy tym krzywdząc tego mojego biednego, dobrego, kochanego Leszka. Poczułam się okropnie i chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Chciałam biec do domu i przytulić się do męża, o którym ja, głupia, tak źle ostatnio myślałam… Tymczasem Andrzej, niezrażony moją reakcją, opowiadał o swoim przebojowym życiu. O ludziach, którzy w tych egzotycznych miejscach odnajdują szczęście i „utraconą tożsamość”. O tym, że coraz więcej Polaków uświadamia sobie, że życie nie kończy się na domu i rodzinie. Że przybywa tych, którzy szukają utraconej młodości, że nie chcą „się za życia z życiem rozstawać”. Brzmiał jak jakaś okropna reklama leku na depresję. Dolegliwość, na którą chorują ludzie tacy jak on – samotni. Bo mimo tych przechwałek samotność biła z każdego jego gestu. Wytrzymałam z nim jeszcze chwilę, potakując i uśmiechając się uprzejmie, a potem pod pretekstem wyjścia do toalety wymknęłam się z naszego klasowego spotkania i pojechałam do domu, do mojego Leszka. A może, mój kochany, masz ochotę na erotyk? Kiedy wróciłam, siedział w fotelu, choć była druga w nocy. Kiedy zapytałam, dlaczego nie śpi, odpowiedział, że się o mnie martwił. – A poza tym wiesz, jak trudno mi zasnąć bez ciebie – dodał, a ja wiedziałam, że w tym prostym wyznaniu jest coś bardzo ważnego. Poszłam do dziewczynek sprawdzić, czy śpią. Moje kochane, mądre, śliczne nastolatki… Potem umyłam się i weszłam do dużego pokoju, w którym nadal siedział Leszek. – Co oglądasz? – A jakiś horror… – machnął ręką. – A może masz ochotę na erotyk...? – Co ty, Tereniu! – omal nie poderwał się z fotela. – Przecież my nie mamy takich kanałów. – Ale nie w telewizorze, Lesiu… Tak skończyła się ta moja przygoda. W łóżku z mężem I choć mi wstyd, że przez te dwa tygodnie głupio się nad sobą użalałam, to mimo wszystko jestem z siebie dumna. Bo wiem, że ludzie w takich sytuacjach plączą się w romanse, szukając powrotu do tamtych lat i tamtych emocji. Nie zrozumieją, że pogoń za tym, co utracone, kończy się śmiesznością, groteską, trzymaniem się młodości na siłę. No i jestem w sumie Andrzejowi wdzięczna, bo dowiedziałam się, jak dziwacznie mogłoby wyglądać moje życie, gdyby nie Leszek. Niby zwykły, szary człowiek, a dość odważny i dość zakochany, żeby iść przez życie z jedną tylko kobietą – i to ciągle do przodu, bez oglądania się za siebie. Czytaj więcej prawdziwych historii:Mam dość narzeczonego pracoholikaCzy to coś złego, że jako facet dbam o swój wygląd?Mąż zostawił mnie dla ciężarnej kochankiMam nieślubne dziecko z przygodnego romansuZa granicą miałem poważny wypadek i dopiero zrozumiałem, co ważne

– Nigdy nie zdradziłam męża – wyznała. – A ja żony – odparłem, a zaraz potem perfidnie skłamałem: – I wiesz, nie żałuję. Roześmiała się z ulgą. – Spotkamy się jeszcze? – spytała. – Jasne! – i znów kłamstwo, bo w tamtej chwili nie miałem zamiaru kontynuować tej znajomości. – Było cudownie. Zdradziłam mojego męża i fatalnie się z tym czuję . Mam obecnie 35 lat . Mój mąż jest moim rówieśnikiem. Poznaliśmy się w szkole gastronomicznej a małżeństwem jesteśmy od 15 lat . Mój mąż był moim pierwszym partnerem seksualnym a ja dla niego pierwszą partnerką . Właściwie to najpierw zostaliśmy przyjaciółmi a potem jakoś tak to poszło , że przekroczyliśmy granice przyjaźni . Trzeba jednak powiedzieć , że naszym związku seks był zawsze na dość odległej pozycji . Mojemu mężowi wystarcza jak kochamy się co kilka tygodni a czasami to mam wrażenie, że chętnie w ogóle by tego nie robił. Tym niemniej jesteśmy sobie bardzo bliscy i nie wyobrażam sobie życia bez mojego męża . Myślę , że ciągle jesteśmy przede wszystkim dobrymi przyjaciółmi . Od kilku lat prowadzimy razem lokal gastronomiczny i w rezultacie na nic nie mamy czasu a na urlopy wyjeżdżamy osobno , bo jak jedno wyjeżdża to drugie musi pilnować biznesu . W tym roku na wiosnę wybrałam się na wycieczkę objazdową do Hiszpanii . Na miejscu zbiórki pani pilotka czytała w jakiej kolejności mamy wsiadać do autokaru i zajmować w nim miejsca. Tym sposobem obok mnie znalazł się Remigiusz - sporo starszy ode mnie , szpakowaty , sympatyczny pan , który pachniał doskonałą wodą kolońską . Siłą rzeczy, spędzając ze sobą mnóstwo czasu podczas podróży szybko nawiązaliśmy ze sobą kontakt . Facet był ponadprzeciętnie inteligentny, uprzejmy, oczytany i bardzo tajemniczy , bo niewiele o sobie mówił . Przebywanie w jego towarzystwie było bardzo przyjemne. Po jakimś czasie poczułam, że obecność tego mężczyzny mnie podnieca i po prostu nachodzi mnie ochota na seks. To się stało w Madrycie . Do kolacji Remigiusz kupił butelkę wina . Kiedy późnym wieczorem zapukał do drzwi mojego pokoju wpuściłam go bez słowa . Wiedziałam czym to się skończy ale to było silniejsze ode mnie. Ze wstydu i z wrażenia miałam wypieki na twarzy ale jednocześnie miałam na to wielką ochotę . Kochaliśmy się prawie do rana . Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego. Miałam kilka orgazmów i robiłam rzeczy , o których wcześniej mogłam tylko pomarzyć. Ta bajka trwała przez kilkanaście następnych dni i nocy. Dzięki Remkowi zrealizowałam swoje najskrytsze seksualne fantazje . No ale nadszedł koniec wycieczki . Od początku umówiliśmy się, że to będzie również koniec naszej znajomości . Oczywiście nie dotrzymaliśmy słowa i spotykamy się nadal . Nasza znajomość ogranicza się obecnie tylko i wyłącznie do seksu . Czuję się okropnie . Nie mogę spojrzeć mężowi w oczy . Wydaje mi się, że on się domyśla , że coś jest nie w porządku . Nie chciałabym stracić męża ale jednocześnie nie potrafię zrezygnować ze spotkań z Remigiuszem . Nie mam pojęcia, co robić dalej . Chodzi mi po głowie, aby przyznać się mężowi, że go zdradzam ale wiem, że strasznie go tym zranię i stracę, bo on natychmiast odejdzie a na nim też mi zależy .

– Nie, to nie powinno się wydarzyć. Zdradziłam Marcina JezuOn umiera, a ja Ja zachowałam się jak – nie dokończyłam. Marcin położył mi palec na ustach. – Ciii. Już dobrze – szepnął. – Oboje go zdradziliśmy! – Przepraszam, muszę iść – ubrałam się pospiesznie i wybiegłam z mieszkania.

*Publikujemy list czytelniczki nadesłany do redakcji Damosfery. Imię i nazwisko bohaterki znane redakcji myślałam, że mnie to nie spotka, że ja jestem lepsza, inna, że mam zasady. Nie to, że ich nie mam, ale to wszystko nie jest takie się, że jak coś ci nie pasuje w związku, to możesz spakować walizki i się rozstać. Możesz. Tylko co, gdy łączą was dzieci, kredyty, niekiedy firma, jak nas, i tysiące innych go, gdy właściwie już nie liczyłam na żadną miłość i związek, a jednak strzała amora przeszyła me serce. Tak, wiem, brzmi patetycznie, ale tak się wtedy czułam. Byłam nim zauroczona, zakochałam się w nim, mimo że do wielu rzeczy musiałam? Chciałam się nagiąć?Po kilku latach wzięliśmy cichy ślub, to było jego drugie małżeństwo, ja zaś nie potrzebowałam pompy. Na ślubie byli dosłownie najbliżsi, pewnie jakieś osiem lata po ślubie pojawiło się pierwsze dziecko, pięć lat później kolejne. Wydawało się, że tworzymy szczęśliwą rodzinę — dom, dzieci, każdy z dobrą pracą, grono zaufanych przyjaciół. Jednak powoli, nie wiedzieć kiedy, zaczęła się wkradać rutyna i obcość. On ciągle chciał spotykać się z kumplami i chodzić na mecze, ja zaś pragnęłam czegoś innego — teatru, spotkań z przyjaciółmi, wspólnych weekendów. Nie dawał mi tego, więc zaczęłam sobie organizować życie po nie tak, że nie rozmawialiśmy, i owszem. Rozmów było wiele, ale ciągle słyszałam, że przecież "widziały gały, co brały", że on przecież zawsze kochał piłkę nożną i piwko z chłopakami. No niby tak, ale wiecie, jak to jest. Ludzie się zmieniają, szczególnie wtedy, gdy pojawiają się dzieci. A pojawienie się naszych dzieci wiele nie zmieniło. On pozostał dalej chłopcem w krótkich spodenkach, dla którego ważne są mecze i dzieci były małe, miałam ręce pełne roboty — przedszkole, szkoła, praca, dom i tak w koło Macieju. Czasem udawało mi się wyskoczyć na spotkanie z przyjaciółmi. Oczywiście bez męża, bo on w tym czasie miał kolejny ważny mecz — tu w Polsce lub odezwał się do mnie kumpel z liceum, nie myślałam, że zdradzę, chyba o niczym nie myślałam. W miarę jednak rozmawiania zobaczyłam, jak nasze życia się różnią, jak dalece moje życie odstaje od pewnych się raz, drugi, trzeci i poszło. Nie wiem nawet, kiedy minęły dwa lata. Dwa lata ukrywania się przed mężem, przed którym chyba nawet nie musiałam się za bardzo ukrywać, bo on ciągle żył meczami i kumplami. Łykał wszystko jak pelikan — że wyjazd z ze znajomy z liceum, że wyjazd z ludźmi z tak to trwało do momentu, w którym zrozumiałam, że chcę żyć z tym człowiekiem, a nie z moim mężem. Że ten człowiek da mi szczęście, że mamy właściwie te same wszystko na jedną kartę. Wzięłam męża na rozmowę i powiedziałam, że mam romans, a właściwie, że to coś poważniejszego i że chcę odejść. Nagle szok i niedowierzanie — "ale jako to"? "Dlaczego?", "kiedy"? Zaczęłam mu opowiadać, od kiedy to trwa, dlaczego, z kim. I nagle on zaczął walczyć o mnie, o nas. No nie byłam na to gotowa. Nie! Ja już sobie wszystko poukładałam a tu nagle to! Tylko ta walka była za późno o parę lat. A może nie była?Nie ruszała mnie ta walka wcale. Ja już byłam w innym życiu z innym człowiekiem. Ja już sobie wszystko poukładałam. Tylko wiecie co? Życie bywa przewrotne i zaskakujące. Kiedy ja wszystko wywaliłam mojemu mężowi, zdecydowana na rozwiązania drastyczne, on, ten mój ukochany, powiedział, że on to właściwie nie chce niczego zmieniać, że on chce, by było tak, jak dotychczas, że jego rodzina jest dla niego ważna i nie zamierza tego się na kawałki. Ale jak? Przecież rozmawialiśmy o wspólnym życiu, o tym, że chcemy być razem, o tym, że zostawiamy naszych podkulonym ogonem wróciłam na łono rodziny, próbując poskładać to, co rozwaliliśmy. Tak, rozwaliliśmy, bo to nie tak, że ja zdradziłam, bo mi się nudziło. Szukałam ciepła i uczuć, bo w domu ich nie dostałam. Składamy teraz te nasze puzzle. Idzie różnie. Budujemy zaufanie od początku, co nie jest łatwe, ale równie trudne jest zbudowanie bliskości i intymności...Data utworzenia: 24 lipca 2022, 17:39Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.
Wiedziałam, że Mirek też tam będzie – zajmował się tym co ja, tylko w sąsiedniej gminie. Oczywiście sama przed sobą nie przyznawałam się, co mi chodzi po głowie, ale w głębi duszy doskonale to wiedziałam. Przed szkoleniem poszłam do fryzjera, starannie dobrałam garderobę, dokładnie ogoliłam nogi
Jestem mężatką 14 lat. W małżeństwie starałam się liczyć sama ma siebie praca, dom dzieci. Mąż pracował i to było jedyny jego obowiązek. Częste wyjazdy, a przy tym wyjścia do barów i klubów z kolegami. Pisanie z kobietami itp. A ja nawet na kawę nie mogłam iść z koleżanką, bo nie wiadomo kogo mogę tam poznać i odejść. Do tego alkohol, bo w domu wolno mu było wypić przecież, wyzwiska z byle powodu. Czasem miała dość , i tak byłam prawie dama bez wsparcia, no .. tylko te finansowe było. Poznałam kogoś, wydawało mi się, że się świetnie dogadujemy. Bardzo go polubiłam i doszło między nami do jednej nocy razem. Zaraz wszystko się wydało. Mąż dostał szału, czułam się winna i chciałam odejść. Nie pozwolił mi odejść, obiecał, że się zmieni. A ja ze względu na dzieci zostałam. Niestety wszystko się wypaliło już we mnie, ja go nie kocham. Za dużo mi krzywdy zrobił. Ja mu tą zdradą również. Ciągle wymaga ode mnie żebym była taka jak wcześniej, żebym biegała za nim, dzwoniła, przepraszała ciągle i pokazywała mu jak bardzo go kocham, bo tak robiłam, kiedy on latał po barach, a ja w domu płakałam i zastanawiałam się co robię źle. Ale ja już tak nie umiem. Nie jestem w stanie zapomnieć o tamtym. Cały czas myślę o nim, czasem się widujemy, ale tylko z daleka. On jak mnie widzi ucieka wzrokiem. Też ma żonę więc raczej nie brał na poważnie tego jednego razu, chociaż mówił inaczej. Chciałabym chociaż z nim porozmawiać. Nie mogę o nim zapomnieć.

Innymi słowy - zdradą emocjonalną będzie nawiązanie relacji z osobą płci przeciwnej, która będzie powieleniem tej, która łączy osobę zdradzającą ze stałym partnerem/partnerką. Obrazowo rzecz ujmując: w takim związku jest was troje. Fizycznie - ty i partner, emocjonalnie - partner i jego/jej przyjaciółka. Często zdrada

zapytał(a) o 15:35 Zdradziłam męża co dalej? Kilka dnia temu zdradziłam mojego męża z Jego szwagrem a kocham oby dwóch jednocześnie i nie wiem co robić?Czzy mam powiedzieć o zdradzie mężowi czy zataić to? Odpowiedzi nie oszukuj go i powiedz. blocked odpowiedział(a) o 15:36 Spal się wysłanniczko piekła. dziecko idź się lecz bo mi ciebie jest żal :) idź skocz z mostu niewierna. <33 Siedź cicho nic mu nie mów narazie blocked odpowiedział(a) o 15:36 Uważasz, że ktoś się myli? lub Polecamy

AXqXvJw. 65 147 115 293 326 401 399 450 396

zdradziłam męża i się wydało